20110129

Zastanawiałam się nad samobójstwem.

Zawsze uważałam się za osobę niezależną. Osobę niezależną, która nie musi się nikomu tłumaczyć i nikogo nie musi słuchać.Nie było koło mnie kogoś, kto by spróbował mnie zmienić - a wiedziałam, że można mnie zmienić. Zawsze miałam tę słabość. Ale nie było też nikogo, , kkto by mnie podtrzymał, kiedy upadnę, kto by mi pomógł, kiedy będę chora.
Żyłam w zamkniętym świecie. Wpadłam w rutynę - niszczyłam się. Przestałam myśleć. Wydawało mi się, że jeszcze myślę, ale się myliłam. Teraz myślenie sprawia mi ból, to boli.
Dlatego po cichu proszę, aby ktoś za mnie pomyślał. Na szczęście teraz mam Saszę, trwałą opokę zbudowaną z miłości, na której mogę się oprzeć zawsze kiedy jest gorzej.

Zastanawiałam się nad samobójstwem. Próbowałam robić różne rzeczy, ale mi się nie udawało. Parę lat temu coś się popsuło, a ja wiedziałam, że jest źle, ale nie wiedziałam, że to będzie miało na mnie tak wielki wpływ. Myślałam, że po prostu się zdarzyło i chciałam o tym zapomnieć. Ale wszystko się we mnie zapada.
Myślę, że to dobrze, że chodzę na terapię. Ten problem najzwyczajniej przerasta moje siły. Sasza mi bardzo pomaga ale do tej choroby trzeba leków i fachowców - psychoterapeutów. Zgodzę się na wszystko, co mogłoby mi pomóc, niezależnie od tego, jakie miałoby to być nieprzyjemne. Muszę się wyleczyć. o prostu muszę. Jeżeli nie dla siebie to dla mojego najukochańszego, by mógł spać spokojnie i cieszyć się, że ma zdrową dziewczynę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz